"Maybe Someday" - Colleen Hoover


Tytuł: Maybe Someday
Autor: Colleen Hoover
Tłumaczenie: Piotr Grzegorzewski
Przekład tekstów piosenek: Marcin Wróbel
Liczba stron: 384
Wydawnictwo: Otwarte
Rok wydania:2015



  Skusiłam się na książkę "Maybe someday" z czystej ciekawości i trochę z przekory, bo trafiając na wiele pozytywnych recenzji, jakoś ciężko mi było uwierzyć, że tego typu romansik może być tak dobry.

  Z pozoru ta historia wydaje się banalna - Ridge wspaniale gra na gitarze i komponuje muzykę, jednak od jakiegoś czasu cierpi na niemoc twórczą i nie jest w stanie napisać żadnego tekstu do skomponowanej melodii. Sydney mieszka z przyjaciółką w bloku na przeciwko i codziennie o ósmej wychodzi na balkon posłuchać jak Ridge gra. Do tej pory dziewczyna ma dobre poukładane życie - studiuje, pracuje, jest w stałym związku. Wszystko jednak się rozpada, gdy jednego dnia traci pracę, dowiaduje się, że jej facet zdradza ją z jej najlepszą przyjaciółką, i zostaje bez dachu nad głową bo nie zamierza dalej z nią mieszkać. Wtedy Ridge wyciąga do Sydney pomocną dłoń oferując wolny pokój w zamian za pomoc przy tekstach piosenek. Szybko okazuje się, że mają wiele wspólnego i czują, że ciągnie ich do siebie. Tylko że Ridge ma dziewczynę...


  To wszystko wygląda jak kolejny nudny trójkąt miłosny. Gdybym miała opisać samą fabułę okazuje się, że nie jest ona zbyt zaskakująca. Jednak to nie fabuła jest mocną stroną tej książki a styl i ogrom emocji jakie ze sobą niesie. Poza tym, książka przedstawia zupełnie inne podejście do miłości. Pokazuje, że można kochać dwie osoby jednocześnie oraz jak potwornie jest to trudne i bolesne. A dzięki temu, że cała historia opisana jest z perspektywy raz Ridge'a a raz Sydney, można poznać oba spojrzenia i uczucia tych dwojga. 
  Uczucia są największym plusem tej książki. Całość jest tak bardzo emocjonalna, że nie tylko mnie wciągnęła i nie pozwoliła się oderwać, ale sprawiała, że czytając popłakałam się przy tej książce jak jeszcze nigdy przy żadnej innej. Czułam ból bohaterów, czułam każde złamane serce i ogromną tęsknotę. I nawet płacząc, choć ledwie widziałam tekst, nie mogłam przestać czytać. Bardzo szybko związałam zarówno z Ridgem jak i Sydney, i dzieliłam z nimi wszystkie myśli i uczucia, od pozytywnych po bolesne i negatywne. Takie książki są istnymi fenomenami i już wiem, że na pewno sprawię sobie własny egzemplarz bo muszę mieć tę książkę na swojej półce.

  Poza ogromnym ładunkiem emocjonalnym, kolejnym plusem tej książki jest przedstawienie świata takim, jaki widzi Ridge. Jako osoba niesłysząca wiele rzeczy odbiera inaczej. Jednak w "Maybe someday" Ridge nie jest opisany jako osoba niepełnosprawna, lecz jak zwykły dwudziestoczteroletni chłopak, który nie słyszy. Może niektórzy nie widzą w tym różnicy, jednak jest ona niezwykle istotna. Dlatego sposób w jaki Ridge jest tu opisany, tak bardzo mnie zachwycił. Ujął mnie także ogromnie sposób w jaki kochał muzykę.

  Ogromnym plusem tej książki jest także muzyka nagrana specjalnie do niej, którą można posłuchać na stronie maybesomedaysoundtrack.com. Jeszcze nigdy wcześniej nie spotkałam się z czymś takim.  Polecam tym bardziej, że piosenki są naprawdę niezłe, a głos wokalisty przyjemnie wpada w ucho :).


  Ogólnie jestem totalnie zakochana w tej książce. Ogromnie mi się podobała i wywołała cały wachlarz uczuć - od rozbawienia i śmiechu, przez zaparty dech, aż po smutek i łzy. "Maybe someday" mnie oczarowała i sprawiła, że nie tylko muszę ją mieć, ale także, że z przyjemnością będę do niej wracać.
  Jedyne co mi się nie podobało w tej książce to tłumaczenie piosenek. W książce, teksty piosenek jakie układają Ridge i Sydney są w języku angielskim. Jednak teoretycznie, na końcu książki, znajdują się tłumaczenia. I są one tragiczne. Choć moja znajomość angielskiego nie jest najlepsza, wystarczyła by na pierwszy rzut oka dostrzec różnice i zniechęcić się do czytania rzekomego przekładu. Moim zdaniem teksty piosenek zamieszczone w "Maybe someday" powinny zostać przetłumaczone jak najbardziej dosłownie, by całość miała większy sens, bo przecież te teksty odzwierciedlały emocje bohaterów.
  Poza tymi polskimi tekstami, nie mam nawet do czego się przyczepić, co mi się niezwykle rzadko zdarza, bo z natury maruda ze mnie ;).


Ocena: 10/10


  Na koniec dodam tylko, że jest to moja kolejna książka dopisana do listy przeczytanych w wyzwaniu "ABC Czytania" :)



Pozdrawiam serdecznie,
Dagmara

Udostępnij ten post

5 komentarzy :

  1. Ta książka jest genialna! Jedna z najlepszych jakie w życiu przeczytałam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Również jestem zakochana w tej powieści :D Kocham Colleen Hoover i już nie mogę się doczekać kiedy zostanie wydane "Ugly Love". To w chwili obecnej najbardziej wyczekiwana przeze nie powieść :D
    Pozdrawiam.
    houseofreaders.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja tam nawet nie czytałam tych polskich tłumaczeń piosenek, zdecydowanie więcej sensu miały te po angielsku ;). Ogólnie to też kocham tę książkę (jak z resztą każdą Colleen Hoover ;D).

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie czytałam jeszcze nic Colleen Hoover, ale mam nadzieję że niedługo się to zmieni :)
    Pozdrawiam,
    szumiabooki.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Musze się przyznać, że i ja jestem książką oczarowana i to bardzo. ;)

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi bardzo miło jeśli zostawisz jakiś komentarz :)
Dziękuję za odwiedziny. Mam nadzieję, że zawitasz tu ponownie :)