Witam serdecznie :). Przyszedł czas na podsumowanie sierpnia, jednak szczerze mówiąc, pod względem książkowym nie mam czym się pochwalić. Od lat nie miałam tak słabego miesiąca jeśli chodzi o czytanie.
Ale zacznę może od przyjemniejszej rzeczy, a mianowicie od nowości na mojej półce:
Książkę M. Elsberga "Zero" dostałam w prezencie urodzinowym od mojego Lubego <3
"Razem będzie lepiej" oraz "Love, Rosie" kupiłam w promocji biedronkowej, o której pisałam w poprzednim poście.
Jeśli chodzi o przeczytane przeze mnie książki, z tym było naprawdę kiepsko. Przeczytałam zaledwie 3 książki i skończyłam zaczętego w lipcu ebooka.
1. Jennifer L. Armentrout - "Onyks" (ebook)
2. Nora Roberts - "Siły ciemności" - jest to pierwszy tom trylogii, jednak książka niezbyt mi się podobała i odpuściłam sobie czytanie kolejnych części.
3. Mats Strandberg, Sara B. Elfgren - "Ogień" - drugi tom trylogii o Wybrańcach czytało mi się dość przyjemnie, mimo gabarytów książki. Z chęcią sięgnę po trzeci tom i po jego przeczytaniu, napiszę recenzję całej serii.
4. Olga Rudnicka - "Lilith" - szczerze mówiąc bardzo zawiodłam się na tej książce. Już od początku miałam wrażenie, że coś podobnego już czytałam. Mimo, że "Lilith" nie jest źle napisana, to autorka chyba zbyt mocno inspirowała się innymi książkami, przez co miałam wrażenie déjà vu i książka nie tylko mnie nie porwała, a wręcz nudziła bo wszystko było bardzo przewidywalne.
Sierpień przyniósł mi trochę zmian w życiu:
* po pierwsze jestem o rok starsza ;).
* po drugie postanowiłam w końcu wziąć się za siebie i zaczęłam trenować fitness xD. Jest to o tyle szok, że nigdy nie lubiłam uprawiać jakichkolwiek sportów, a w-f był najbardziej znienawidzonym przeze mnie przedmiotem w szkole. Znalazłam świetny blog codzienniefit.pl, na którym można znaleźć wiele porad dotyczących fitnessu i zdrowego trybu życia, ale przede wszystkim rewelacyjne filmiki z ćwiczeniami, także dla początkujących. Marta jest tak sympatyczna, że trening od razu jakoś lepiej idzie ;).
* po trzecie znalazłam pracę. Co prawda są to tylko 3-3,5 godziny dziennie, jednak dobre i to. Trochę kasy na książki wpadnie ;). Jedyny poważny minus tej fuchy to godzina, o której zaczynam, bo to 5 rano! Aby zdążyć coś zjeść, ogarnąć się i myknąć na autobus i dojechać na czas wstaję o 3!!! Dla kogoś, kto często blisko tej godziny dopiero szedł spać, to prawdziwa męczarnia. Jednak wizja nowych książek na półce, a także paru groszy dla siebie sprawia, że jakoś daję rade, choć póki co, łatwo nie jest :P.
Tak więc jak widzicie, na nudę nie mogę narzekać ;P.
Jeśli chodzi o bloga to niestety w sierpniu bardzo go zaniedbałam. Kompletnie nie mogę znaleźć motywacji do pisania postów, a książkowa posucha tym bardziej nie poprawiła mojego samopoczucia. Mam nadzieję, że niedługo to się poprawi i znów będę męczyć Was tu częściej ;)
Na dziś to tyle. Chwalcie się jak Wam minął sierpień. Mam nadzieję, że był udany. Życzę Wam by wrzesień był jeszcze lepszy :)
Pozdrawiam serdecznie,
Dagmara
"Ogień" to pozycja, którą sama chciałabym przeczytać! :D
OdpowiedzUsuńGratuluję nowej pracy! Znam ból wstawania tak wcześnie- kiedyś sama pracowałam od piątej, więc musiałam wstawać około 3, by zdążyć dojechać. Tylko, że pracowałam po 12 godzin, więc troszkę gorzej :D
O! Dzięki za link! Sama mam w planach trochę sportu (którego również szczerze nienawidzę) i zdrowego stylu! :)
Też nienawidziłam WFu w szkole. Teraz po prostu włączam xboxa i grę na kinect z programem fitness - 45 min, 5 razy w tygodniu i zdecydowanie widzę poprawę w kondycji, a właśnie o to mi chodziło :)
OdpowiedzUsuńA wracając do książek, to "Zero" Elsberga mam na oku w bibliotece, tak więc na pewno kiedyś przeczytam :)
Powodzenia we wrześniu :D
houseofreaders.blogspot.com
Strasznie ci zazdroszczę książki "Zero", bardzo chcę mieć ją na półce.
OdpowiedzUsuńRównież uwielbiam Martę z codzienniefit. Dzięki niej treningi stają się przyjemne. Pokazuje też takie ludzkie oblicze sportu, że każdemu czasem podwinie się noga, ale nie warto rezygnować :)
Każdy czasem ma w czymś słabe momenty, najważniejsze to się nie poddawać. Poza tym organizm poczuł zmianę w trybie życia ze względu na godziny snu i treningowy wysiłek fizyczny i musi się z tym oswoić, będzie dobrze i nadal będziesz biła rekordy w czytaniu. Gratuluję znalezienia pracy i jestem dumny z podjęcia fitnesowego wyzwania przez moja kobietę. Co więcej bardzo się cieszę, że książka się podoba, mam nadzieję, iż po przeczytaniu do końca nadal tak będzie :*
OdpowiedzUsuńWedług mnie wynik wcale nie jest taki zły, a wręcz przeciwnie. :) Jednak rozumiem, że jesteś przyzwyczajona do innych ilości i dlatego tak to postrzegasz, ale naprawdę nie masz czym się przejmować. ;) I podziwiam Cię za to, że zdecydowałaś się na taką pracę! Wstawiania o 3! Kto by pomyślał? :P
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! ♥
nierecenzja.blogspot.com
O! Love Rosie i Lilth... Właśnie. Co do Rudnickiej, ja się zawiodłam.
OdpowiedzUsuń